Vintage M – mieszkanie architektki na poddaszu
Kolejnym wyzwaniem okazał się kształt lokalu - wnętrza ze skosami wymagały generalnego remontu, łącznie z wymianą przestarzałych instalacji. Architektka musiała zmierzyć się też z problemem braku ciepłej wody w kuchni oraz całkowitą wymianą instalacji grzewczej. Nietypowe skosy utrudniły też planowanie zabudowy na wymiar i wybór oświetlenia, dlatego w mieszkaniu praktycznie nie pojawiają się wiszące oprawy sufitowe.
- Wnętrze przed remontem było królestwem boazerii (pokrywała dosłownie każdą ścianę i sufity), w oknach straszyły kraty, a w łazience dominowała butelkowa zieleń i sedes na podwyższeniu – wspomina dziś z uśmiechem architektka. - Jedyny element, jaki zachowaliśmy w tym mieszkaniu to parkiet z litego drewna pochodzący z hajnowskich zakładów słynących z wieloletniej tradycji produkcji podłóg drewnianych. Bardzo cenimy naturalne materiały i z dużym szacunkiem podchodzimy do ekologii dlatego było jasne, że parkiet zostanie. Oprócz niego i drewnianych słupów konstrukcyjnych, mieszkanie zostało dosłownie zrównane z ziemią. W kulminacyjnym punkcie prac rozbiórkowych w mieszkaniu nie było ani jednej ściany działowej – dodaje.
Podróż w czasie
Aranżacja 115-metrowego mieszkania stała się dla architektki pretekstem do odbycia sentymentalnej podróży w czasie. Dzięki kreatywności zrealizowała tu marzenia o powrocie do najpiękniejszych wspomnień z dzieciństwa.
- Wiedziałam, że chcę wnętrza, które będzie kolorowe, wesołe, wypełnione przedmiotami vintage, mającymi dla nas wartość sentymentalną i klasykami designu, które będą się pięknie starzały. Chociaż kamienica pochodzi z okresu powojennego, samo poddasze zostało zaadaptowane do użytku dopiero na początku lat 90-tych, na które przypada też moje dzieciństwo. Postanowiłam połączyć te fakty, wykorzystując stylistykę tamtych lat jako inspirację do projektu. Np. wzór płytek w łazience do złudzenia przypomina lastryko, z którego wykonane były parapety w moim rodzinnym domu 30 lat temu – opowiada z nostalgią Katarzyna Burak.
Każdy mebel w mieszkaniu ma własna historię. Oryginalne krzesła „Skoczki” to ikona polskiego wzornictwa, zaprojektowana przez Juliusza Kędziorka. Meble pochodzą z rodzinnego domu babci architektki. Od dziadków architektka przywiozła też przeszkloną witrynkę na książki, która stanęła w gabinecie. Witrynka ma ponad 70 lat a Katarzyna jako mała dziewczynka eksponowała w niej swoje prace plastyczne. Wzrok przykuwają też fotele Zetki w kolorze pięknej, ciemnej zieleni. To zdobycze z aukcji, odświeżone przez zaprzyjaźnionego lakiernika. Szyfoniera, czyli wysoka bieliźniarka z 7 szufladami, w sypialni to antyk przywieziony z Danii.
Perły wzornictwa
Architektka wiedziała, że mieszkanie wypełni doskonałym, ponadczasowym designem. Do wnętrz wybrała ikoniczne przedmioty, które przez kolejne lata tylko zyskają na wartości i będzie mogła przekazać je kolejnym pokoleniom. Oprócz wcześniej wspomnianych „Skoczków i „Zetek” Ernsta Moeckla, wprawne oko dostrzeże tu perełki takie jak lampy włoskiej marki Artemide i fotel Romana Modzelewskiego RM58. W kuchni stanęła lodówka SMEG. Architektka zdecydowała się także na lampy Chors, osprzęt elektryczny Vectis oraz dekoracyjne uchwyty meblowe z oferty Pap Deco. Warto też zwrócić uwagę na lustro o miękkim, asymetrycznym kształcie, zaprojektowane i wykonane samodzielnie przez Katarzynę Burak. Architektka współtworzy markę Buket, zajmującą się produkcją dodatków do wnętrz.
Kolory i kształty
W mieszkaniu znajduje się ponad 40-metrowa strefa dzienna, już od progu wprawiająca właścicielkę w dobry nastrój. Architektka zdecydowała się wprowadzić tu odważne połączenia kolorów, kształtów i materiałów, takie jak unikatowe zestawienia stalowych frontów kuchennych ze złotymi uchwytami. Awangardowe kompozycje udowadniają, że nad detalami pracowała doświadczona ekspertka, która lubi wychodzić poza utarte schematy.
Plamy koloru, takie jak pomarańczowa lodówka, ciemnozielone fotele i liliowa szafka w łazience to elementy świadomie zastosowanej przez architektkę koloroterapii. Dzięki temu samo przebywanie w domu na co dzień może poprawiać samopoczucie domowników i odwiedzających ich gości. A tych właścicielka mieszkania zaprasza często i chętnie, dlatego życie towarzyskie skupia się wokół nietuzinkowej wyspy kuchennej. To ulubiony mebel Katarzyny.
- Lubię w niej dosłownie wszystko: kształt – przypominający parostatek płynący w siną dal, różowy nieoczywisty kolor, marmurową nogę z kamienia, w którym zakochałam się od pierwszego wejrzenia, ale przede wszystkim jej multifunkcjonalność! Jest idealna do pracy, przyrządzania posiłków, ale też spotkań przy kawie czy lampce wina. Ma bardzo pojemne szafki – od strony kuchni 6 szuflad, w których mieści się zastawa, sztućce i suche zapasy, a od strony salonu barek z selekcją alkoholi i szkła. To jest element naszego domu, przy którym zawsze kręci się mnóstwo osób – wyznaje współzałożycielka pracowni FUGA.
Pozostałe pomieszczenia w mieszkaniu zostały również dopieszczone pod każdym względem. W sypialni architektka zbudowała prawdziwie wypoczynkowy klimat z asymetrycznym zagłówkiem w odcieniu zgaszonej szałwii. Ścianę naprzeciwko łóżka zajęła zabudowa na wymiar, z ażurowymi frontami ozdobionymi wiedeńską plecionką. Wnętrza są dobrze doświetlone – duże okna w gabinecie Pana Domu dostarczają także światło do jadalni, przez świetliki umieszczone pod sufitem. W mieszkaniu znajduje się też pokój do pracy Katarzyny, który pełni rolę pokoju gościnnego. Wnętrza są funkcjonalne, domowe i przytulne – od progu czuć indywidualny charakter ich mieszkańców. Całość okraszona jest doskonale skomponowaną paletą kolorystyczną, ponieważ „Za dużo szarości jest na co dzień w życiu, żeby skazywać się na nudne wnętrza.” - mówi Katarzyna burak architektka.
Projekt: Katarzyna Burak, Antonina Sadurska – FUGA Architektura Wnętrz
Zdjęcia: Aleksandra Dermont