Nowe życie willi w Waterloo
Dlaczego akurat Waterloo? Co niezwykłego przyciągnęło Państwa w te okolice?
Agnieszka i Eckhard: Przede wszystkim doskonała lokalizacja – położenie blisko Brukseli i międzynarodowe środowiska nie tylko stolicy, ale właśnie tez samego Waterloo. Region Waloński jest francuskojęzyczny, a wszyscy członkowie naszej rodziny posługują się tym językiem. Niedaleko domu znajdują się też lasy, parki i kilka pól golfowych, gdzie lubimy aktywnie spędzać czas.
W jakim stanie był budynek? Czy dom wymagał przebudowy i wielu zmian w układzie funkcjonalnym?
A & E: Budynek był stary, ale nie w ruinie, po prostu dawno nieodnawiany i wymagał gruntownego remontu. Sama bryła budynku jest bardzo dobrze zaprojektowana, bardzo wizjonerska i nowoczesna jak na dom z lat 50. XX wieku, z przestronnym parterem i wysokimi sufitami. Do gustu przypadły nam też wielkie okna oraz przestronny garaż na 3 samochody.
Oczywiście, dom musiał zostać dostosowany do współczesnych wymagań i naszego intensywnego stylu życia. Marzyliśmy o dużej, otwartej kuchni, która stanowiłby serce domu i była naszym „centrum dowodzenia”. Oboje lubimy gotować i przyjmować gości, dlatego przestrzeń musiała być przede wszystkim wygodna i funkcjonalna. Zależało nam też na wielkim stole w jadalni (330 x110 cm) dużych garderobach, winiarni oraz części rekreacyjnej – sali bilardowej oraz domowym pokoju fitness.
Najwięcej zmian wykonaliśmy na piętrze. Zmniejszyliśmy ilość pokoi, dzięki czemu projektanci Pogotowia byli w stanie lepiej rozplanować dostępną przestrzeń. Teraz pokoje i łazienki na piętrze mają większe metraże i kubatury.
Dom był bardzo stary, dlatego postawiliśmy też na nowoczesne udoskonalenia — technologiczne i ekologiczne. Zostały wymienione wszystkie instalacje, zamontowana pompa ciepła, panele fotowoltaiczne i termiczne a na posadzkach rozprowadzono ogrzewanie. Zdecydowaliśmy się też na wentylacje z rekuperacją i system odzyskiwania wody deszczowej. Lubimy wygodę, dlatego nie mogło zabraknąć też systemu smart home do zdalnego sterowania domową elektroniką, oświetleniem i alarmem.
Czy poza wnętrzami zmienił się też dach lub elewacja?
A & E: Dach został całkowicie wymieniony, docieplony i pokryty nową dachówką. Tylko niektóre elementy architektury potrzebowały niewielkiej modernizacji, staraliśmy się zachować pierwotny charakter pokrycia. Płaska dachówka bardzo typowa dla Belgii czy Holandii, która układa się się w ten sposób ze przykrywa się aż 2/3 jej powierzchni. Elewacja była jednym z etapów projektu Pogotowia Wnętrzarskiego. Zależało nam na uzyskaniu większej harmonii poszczególnych fasad, co otrzymaliśmy głównie poprzez zmiany wielkości i kształtów otworów okiennych. Została zainstalowana nowa stolarka okienna oraz drzwi wejściowe i bramy garażowe, wszystko w kolorze antracytowym. Sama elewacja z białej cegły została tylko odmalowana.
Cieszymy się z końcowego efektu. Możemy z dumą powiedzieć, że projekt zyskał wielkie uznanie ze strony Wydziału Architektury urzędu miasta Waterloo, za „bardzo udaną modernizację, z zachowaniem pierwotnego charakteru willi”.
Czy mieliście Państwo od początku jasno sprecyzowaną wizję idealnego domu?
A & E: Na początku najbardziej zauroczyło nas samo miejsce i niezwykły ogród z kawałkiem lasu, widok, a nie sam budynek. Marzyliśmy o domu przestronnym, jasnym i „otwartym” na ogród.
W pierwszej chwili myśleliśmy wiec o tym, aby wyburzyć stary dom i wybudować coś bardziej nowoczesnego i odpowiadającego naszej wizji. Jednak w trakcie kolejnych wizyt w domu zaczęliśmy dostrzegać nie tylko jego urok, ale i potencjał. Ostatecznie uzyskaliśmy to, o czym marzyliśmy: dom skąpany w słońcu, funkcjonalny, nowoczesny, ale przytulny mimo otwartych dużych przestrzeni.
Widać, że cenią sobie Państwo polską sztukę – na ścianach możemy dostrzec m innymi prace Zofii Stryjeńskiej. Czy sztuka dwudziestolecia miała wpływ na kształt i wystrój wnętrz w domu?
A & E: Tak, to zdecydowanie nasza ulubiona epoka, mąż kocha Bauhaus, stąd biało-czarna minimalistyczna „baza” domu. Ja wprowadzam tu akcenty Art. Déco, a także polskiego modernizmu. Poza tym cenimy również innych polskich współczesnych artystów i designerów. W najbliższym czasie nad kominkiem zawiśnie lustro polskiego projektanta Oskara Zięty.
Ulubione miejsca w domu? Jaki przedmiot, mebel czy rozwiązanie każdy z domowników darzy wyjątkową sympatią?
A & E: Zdecydowanie jest to kuchnia i widok z niej; na jadalnie, na livig room, a także na ogród. Cały dzień jest tu jasno i przytulnie, od wschodu do zachodu słońca. Jak już wspominałam, lubimy gotować i sporo czasu spędzamy w kuchni. Była wiec ona niezwykle ważnym punktem projektu i przebudowy. Długo dopracowywaliśmy projekt nie tylko pod względem estetycznym, ale tez funkcjonalnym.
Kolorystyka kuchni, tak jak reszty domu, opiera się na bieli i czerni. Z akrylowymi białymi frontami zestawiliśmy blaty i wyspę z wykonane z naturalnego kwarcytu Belvedere o powierzchni wykończonej w fakturze "leather touch". Kwarcyt to wyjątkowy kamień, który łączy w sobie wytrzymałość i twardość granitu z pięknem marmuru. Ten był według nas zbyt porowaty i nasiąkliwy do użytku w kuchni. Belvedere to kamień o bardzo zmiennej szacie graficznej, jego rysunek jest często mocno zwichrzony, trochę jak pierzaste chmury z dominującym kolorem białym. Nam zależało na czymś bardziej spokojnym, tzn. dominującej, czarnej powierzchni, delikatnie przecinanej białymi żyłami. Długo szukaliśmy tej idealnej płyty…
Czy to już koniec zmian aranżacyjnych, czy nastąpią kolejne?
A & E: Tylko drobne retusze. Po ostatniej niedawnej wizycie architektów z Pogotowia Wnętrzarskiego zdecydowaliśmy jeszcze na kilka zmian dotyczących dekoracji, obrazów i kolorów ścian.
Projekt wnętrz: Pogotowie Wnętrzarskie, w składzie Joanna Stolarek, Kamil Strzyżewski, Adriana Zintel
Zdjęcia: Home Pic