Piękno archipelagu Svalbard w warszawskim apartamencie. Projekt Jacka Tryca nagrodzony na European Property Awards
Architekt pogodził surowy, nieprzystępny klimat panujący na Svalbard z koncepcją komfortowego apartamentu. Dwie, pozornie niepasujące do siebie rzeczy okazały się idealnie ze sobą współgrać. Dużą rolę odegrała w tym otwarta forma wnętrza.
– Układ apartamentu nie narzuca właścicielom żadnych reguł organizacji przestrzeni. Nie ogranicza jej do tradycyjnych zastosowań. – podkreśla Jacek Tryc. – Bo Svalbard to wolność. – dodaje.
Otwarta kompozycja łączy funkcje pomieszczeń. Salon, kuchnia i jadalnia tworzą razem przestronną strefę dzienną. Z kolei sypialnia łączy się z przestrzenią kąpielową. Sprawia to, że wnętrza są wolne i nie sprawiają wrażenia przeładowanych przez elementy wyposażenia.
Surowy charakter przyrody Svalbard znalazł swoje odzwierciedlenie w minimalizmie panującym we wnętrzu połączonym z oszczędnością barw i faktur. Jasne drewno na zdobiące podłogę tworzy atrakcyjne połączenie z meblami w chłodnej kolorystyce szarości i czerni. Zestawienie to przyszło wprost z fotografii krajobrazów umieszczonych na ścianach salonu i hallu – majestatycznych pasm górskich Arktyki oprószonych pierwszym letnim śniegiem. Zdjęcia, które widać we wnętrzach stanowią doskonały, klimatyczny dodatek do wystroju. Fotografie zostały wykonane osobiście przez architekta.
Wnętrze apartamentu wprowadza spokój i pozwala uwolnić się od pędu codziennego życia. Chociaż w mieszkaniu panuje atmosfera rodem z koła podbiegunowego, paradoksalnie nie brakuje tam ciepła. Delikatne, miłe w dotyku tkaniny i naturalne materiały sprawiają, że pomimo minimalistycznej formy i stosunkowo chłodnej palety kolorów, przestrzeń jest niezwykle przyjazna i komfortowa.
Istotną rolę w projekcie odgrywa drewno. Jest ku temu istotny powód. – Na Svalbardzie nie rośnie ani jedno drzewo. Surowy klimat na to nie pozwala. Każda deska, każda belka została tu przetransportowana ze stałego lądu, jest obca. Z czasem zrasta się z otoczeniem, staje się jego częścią. W końcu rozpada się, znika. – opowiada Jacek Tryc. – Taka ingerencja w dziewiczą naturę bardzo mocno kojarzy mi się z moją pracą. Przestrzeń zmienia się nieustannie, żyje. Jedne wątki się pojawiają, inne tracą na znaczeniu – jak w naturze. Element, który wprowadzam do pustego wnętrza, powoduje radykalną jego zmianę. Każda decyzja projektowa musi być przemyślana, tak aby nie zaburzała istniejącej struktury, a prowadziła do jej uporządkowania. Harmonijne wnętrze pozwala odnaleźć w nim spokój, ciszę, wytchnienie. Tak jak na Svalbardzie.